,,No apologies.
He'll never see you cry
Pretends he doesn't know
That he's the reason why
You're drowning''
__________________________________________________
Wychodząc z czarnego samochodu potknęłam się o jego próg,
gdyż byłam popychana przez wysokiego mężczyznę w ciemnym garniturze. Bałam się
jak nigdy dotąd. Miałam zostać panią do towarzystwa niejakiego Jamesa Stylesa. Zostałam
zaprowadzona do wielkiej willi. Była rozłożysta z dwoma skrzydłami. Wysokie
ogrodzenie z mpsiężną bramą odgradzało dom od ulicy. Weszliśmy przez jasne,
dwuskrzydłowe drzwi do środka. Z progu mogłam zobaczyć wysokie, kręte schody.
Na beżowych ścianach wisiały bogate obrazy. Wnętrza były perfekcyjnie
urządzone. W holu pojawił się około 25 - letni chłopak. Burza lokow z grzywką
na żel, marynarka na granatowej koszuli i czarne rurki. Nie wyglądał na
zaskoczonego moim przyjazdem, ale również się z niego nie ucieszył. Przewrócił
tylko teatralnie oczami i zmarszczył lekko czoło mierząc moje ciało od stóp do
głów.
- I co kolejna dziwka?- przekręcił się na stopie i pomachał ręką, abym poszła za nim. Mężczyzna, który mnie tutaj przyprowadził niósł za mną moje dwie walizki, a chłopak, który mnie tutaj przyjął skierował się w stronę schodów.
- I co kolejna dziwka?- przekręcił się na stopie i pomachał ręką, abym poszła za nim. Mężczyzna, który mnie tutaj przyprowadził niósł za mną moje dwie walizki, a chłopak, który mnie tutaj przyjął skierował się w stronę schodów.
- Tato! - krzyknął odwracając na chwilę głowę. Otworzył mi
jedne z drzwi i popchnął do środka. Była to spora sypialnia specjalnie
przygotowana dla mnie. Rozejrzałam się po wnętrzu. Nie było w moim stylu. Łóżko
w starodawnym stylu z zwisającym nad nim baldachimem. Usiadłam na skraju
miękkiego łoża i czekałam na swój 'wyrok'. Po chwili do pomieszczenia wszedł
wysoki mężczyzna. Ciemny brunet z niebieskimi oczami, który w żadnym przypadku
nie wydawał się być ojcem chłopaka, który podawał się za jego syna. Nie
chciałam zbyt długo na niego spoglądać, więc już po chwili mój wzrok wlepiony
był w drewnianą podłogę.
Usłyszałam stukot lakierów i po chwili czułam, że ten wyższy
stoi nade mną. Dotknął zimną dłonią mojego policzka i spojrzał mi w oczy. -
Nareszcie Rosemary. - zamruczał. - Nastała twoja 18 i znalazłaś się u mnie.
Musisz być bardziej odważna, ale nad tym popracujemy. Jestem James, twój pan a
to jest Harry, mój syn. Chłopak stał w drzwiach z rękami w kieszeniach.
-Dzień...dzień dobry- jąkałam się. Tak bardzo się bałam. Nie wiedziałam czego mogłam się po nim spodziewać. Bałam się, że może mnie skrzywdzić... na pewno to zrobi. A ja przecież jeszcze nigdy tego nie robiłam, nie chcę stracić swojej cnoty w TEN sposób. Spojrzałam w jego zimno-niebieskie oczy.
-Dzień...dzień dobry- jąkałam się. Tak bardzo się bałam. Nie wiedziałam czego mogłam się po nim spodziewać. Bałam się, że może mnie skrzywdzić... na pewno to zrobi. A ja przecież jeszcze nigdy tego nie robiłam, nie chcę stracić swojej cnoty w TEN sposób. Spojrzałam w jego zimno-niebieskie oczy.
- Masz ten wieczór dla siebie, nie będę Cię aż tak straszył-
zachichotał pod nosem.
- Harry!- warknął- masz ją dopilnować, pokazać jej cały dom i po prostu się nią opiekować.
- Harry!- warknął- masz ją dopilnować, pokazać jej cały dom i po prostu się nią opiekować.
- Dobra, pierdole to. Wychodzę a ty się naciesz swoją
dziwką. Nie bawi mnie to i nie myśl, że będę słuchał twoich rozkazów. Nara. -
wyszedł trzaskając drzwiami.
Podskoczyłam lekko na łóżku, ale nie miałam odwagi spojrzeć
na mężczyznę. Zbyt bardzo się go obawiałam. Jego relacja z synem nie wydawała
się zbyt dobra. Wypuściłam głośno powietrze z ust i czekałam na kolejny ruch
mojego nowego 'pana'.
- Kurwa zajebię go. - zaklął pod nosem. Złapał moje ramię i
wyprowadził z pokoju. Zaczęliśmy iść długim korytarzem. Pokazywał mi każde
pomieszczenia, a na samym końcu swoją sypialnie.
- To tutaj będziesz przeżywała najrozkoszniejsze noce w
swoim życiu- cmoknął mnie w policzek, a przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny
dreszcz. Nie odzywałam się.
Pozwalałam mu kierować sobą i starałam przyzwyczaić się do jego dotyku. Mężczyźnie najwidoczniej nie pasowało moje podejście do niego i całej tej sytuacji.
- Możesz mi łaskawa księżniczko powiedzieć co robię źle?!- jego głos był o wiele ostrzejszy niż wcześniej- jak mam jeszcze bardziej Ci dogodzić?! Nie rozumiesz, że nie chcę dla Ciebie źle?
Pozwalałam mu kierować sobą i starałam przyzwyczaić się do jego dotyku. Mężczyźnie najwidoczniej nie pasowało moje podejście do niego i całej tej sytuacji.
- Możesz mi łaskawa księżniczko powiedzieć co robię źle?!- jego głos był o wiele ostrzejszy niż wcześniej- jak mam jeszcze bardziej Ci dogodzić?! Nie rozumiesz, że nie chcę dla Ciebie źle?
- Ja...- szeptałam pod nosem- ja...przepraszam- podniosłam
wzrok, tak bym mogła spoglądać na jego poddenerwowaną twarz.
- To przestań! - warknął. Złapał moją rękę i przyciągnął do
siebie. Głęboko oddychał uspokajając się. - Przestań. Nie mam zamiaru robić ci
krzywdy.
- Do..dobrze- odpowiedziałam, a zanim zdążyłam się spostrzec
jego oschłe wargi przylegały do moich. Wciskał swój język pomiędzy moje zęby,
aż w końcu wygrał tę walkę i całował przez dłuższą chwilę. Złapał moje biodra i
przyciągnął do siebie. Ręką błądzić po moich plecach ciągle nacierając wargami
na moje. Brakowało mi tchu po paru minutach. Gdy myślałam, że nie wytrzymam jak
z nieba pojawił się chłopak z bujną czupryną. Mężczyzna oderwał się ode mnie i
podszedł do chłopaka, fucząc.
- Jeszcze daj mi kluczyki od auta. - poprosił.
- Chciałbyś- odpowiedział.
- Dawaj. - teraz rozkazał. Mężczyzna przewrócił oczami i
podał kluczyki. Byłam zdziwniona jego stoickim spokojem, jakim był teraz
obtoczony.
- Miłej zabawy. - wywrócił oczami przechodząc obok mnie.
Złapał mnie za tyłek na złość ojcu. Przycisnęłam lekko wargi, aby nie krzyknąć
z przerażenia. Jedna dziewczyna, dwóch facetów... nieźle się zapowiada.
Spojrzałam błagalnie na mężczyznę, który chwycił mnie dokładnie w to samo
miejsce co jego syn, ale ten nie puszczał.
- Harry wyjdź. Natychmiast. - warknął, a zielonooki śmiejąc
się wyszedł. James ostrożnie położył mnie na łóżku. Znów wpił się w moje usta.
- Czy możemy- zaczęłam spokojnym głosem- nie robić tego
dziś- dokończyłam, a po chwili jęczałam pod mężczyzną, który właśnie wkładał
swoje palce w moje czułe miejsce. Całował mnie nie pozwalając na powiedzenie
czegokolwiek. Poruszał swoimi palcami coraz szybciej. Nie zaprzeczyłam, że nie
jest to przyjemne.
Na moje szczęście nie doszło do ‘tego’. Poprosiłam go i
powiedziałam, że nie jestem na to gotowa. Był naprawdę zdziwiony, gdy
oświadczyłam mu, że nadal jestem dziewicą. Jednak nie bulwersował się, co mnie
naprawdę uspokoiło i pocieszyło. Może w cale nie był taki zły? Jezu, co ja
wygaduję. On był okropny. Wykorzystywał mnie dla własnych potrzeb. Jestem dla
niego nic nie wartą dziwką, która ma mu usługiwać i być na każde jego
skinienie. Nigdy nie chciałam tak skończyć, a jednak…
Zostałam zaprowadzona do swojej sypialni. Zostawił mnie samą
schodząc na dół. Podeszłam do ogromnej garderoby i wyjęłam koszulkę nocną.
Razem z nią udałam się do sporej łazienki. Była bardzo przestronna z dużą
ilością luster. Czułam się nieswojo widząc wszędzie swoje nagie ciało. Starałam
się o tym nie myśleć wchodząc pod prysznic. Jeździłam rękoma po ciele,
jednocześnie nanosząc na nie mydło. Wspomnienia z przed kilkunastu minut
sprawiały, że czułam obrzydzenie do własnego ciała. I do siebie. Miałam tylko
nadzieję, że nie będzie traktował mnie jak szmatę. W końcu miałam być kimś
innym niż tylko dziwką. Panią na banknietach, do dobrego wrażenia. Nie
nadawałam się. Nawet nie byłam ładna. Czego ode mnie oczekiwał? Chyba nie tego,
że będę grała idealną?
Starałam nie zaprzątać sobie tym myśli i po skończonym prysznicy nałożyłam na siebie wcześniej przygotowane ubranie. Przeczesałam swoje długie włosy szczotką, która leżała tuż obok umywalki i zmyłam makijaż.
Starałam nie zaprzątać sobie tym myśli i po skończonym prysznicy nałożyłam na siebie wcześniej przygotowane ubranie. Przeczesałam swoje długie włosy szczotką, która leżała tuż obok umywalki i zmyłam makijaż.
Opuściłam łazienkę kładąc się do wielkiego, wygodnego łóżka.
~Harry~
Wyszedłem z pubu, gdy było już dość późno. Moje życie
rozpoczynało się dopiero w nocy. Zabawa, imprezy, akcje. Wsiadłem do samochodu
i odjechałem z piskiem opon. Miałem dziś ochotę kogoś zabić...Sam nie wiem
dlaczego. Ta dziewczyna na mnie tak działała. Sprawiała, że krew w moich żyłach
płynęła szybciej, gdy widziałem ją jak obściskuje się z moim ojczulkiem. Miałem
tego dość. Co roku sprawiał sobie nową. Gdy którąś kończyła 18 lat, sprowadzał
ją do siebie. Były to córki jego kolegów którzy byli mu coś dłużni. Sporo miał
takich dłużników. Te panienki irytowały mnie wszystkim w sobie. Co mogłem
poradzić? To jego życie. Jego pieprzone życie. Które podporządkowywał tylko i
wyłącznie pod siebie. Nigdy nie zapytał mnie '' Harry, a co ty o tym
sądzisz?'', ani nigdy za nic nie podziękował. Ani mi, ani tym dziewczynom.
Byłem dla niego prawą ręką w interesach, ale nigdy nie spojrzał na mnie jak na
kogoś kim dla niego byłem. Jak na własnego syna. Dlaczego tak bardzo nienawidzę
tych dziewczyn? Bo one mają na co dzień coś czego ja nie mam. Miłość, jeśli
można to tak nazwać, mojego ojca. Troszczy się o nie i wydaje na nie pieniądze.
To tylko puste i tanie dziwki. Nienawidzę ich tak bardzo, jak nienawidzę siebie
za to, że jestem synem tego sukinsyna.
Zawróciłem jadąc do Tomlinsona. Stukałem nerwowo palcami o
kierownicę. Chyba po prostu musiałem odreagować i może faktycznie kogoś zabiję.
Kto mi zabroni?
Przyśpieszyłem wyprzedzając BMW przede mną. Jak mnie drażniła taka prędkość! Już po chwili znajdowałem się pod domem kolegi i wysiadałem z samochodu, głośno trzaskając drzwiami. Pośpiesznie wszedłem po kilku schodkach i bez ostrzeżenia wparowałem do jego mieszkania. Jak zwykle panował tam nieład, ubrania były porozrzucane po całym mieszkaniu, a resztki jedzenia walały się po ziemi. Krzyknąłem głośne ''Siema'', wyczekując jego odpowiedzi.
Przyśpieszyłem wyprzedzając BMW przede mną. Jak mnie drażniła taka prędkość! Już po chwili znajdowałem się pod domem kolegi i wysiadałem z samochodu, głośno trzaskając drzwiami. Pośpiesznie wszedłem po kilku schodkach i bez ostrzeżenia wparowałem do jego mieszkania. Jak zwykle panował tam nieład, ubrania były porozrzucane po całym mieszkaniu, a resztki jedzenia walały się po ziemi. Krzyknąłem głośne ''Siema'', wyczekując jego odpowiedzi.
- Idę, przecież nie lecę! - krzyknął z jakiegoś
pomieszczenia. Zanim ja bym się tam przedarł to o matko…
Po kilku długich sekundach chłopak stał tez przede mną.
Przywitaliśmy się lak zwykle, podając sobie ręce i klepiąc po barkach.
-Słuchaj, mam sprawę- zacząłem nie pewnie, owijając swoje duże dłonie wokół szyi.
-Słuchaj, mam sprawę- zacząłem nie pewnie, owijając swoje duże dłonie wokół szyi.
- Mów. - wyciągnął z lodówki dwie butelki piwa. Jedną
oczywiście mi wręczył i rozsiadł się na fotelu. Nie wiedziałem od czego zacząć.
Otworzyłem butelkę przekręcając kapsel i upiłem dwa łyki. Nie mogłem po prostu
powiedzieć ,,Słuchaj stary, mam ochotę kogoś zabić, bierzesz to?''. Bo
zabrzmiałbym jak jakiś zdesperowany dzieciak.
- Masz może dziś coś do roboty?- spoglądnąłem na niego i ubrałem kolejny łyk trucizny.
- Masz może dziś coś do roboty?- spoglądnąłem na niego i ubrałem kolejny łyk trucizny.
- Zależy. Jeśli mój szef czyli ty- pokazał na mnie. - Ma dla
mnie zadanie to mój wolny czas właśnie się skończył, no ale jeśli dasz mi wolne
to mam wolne.
-No to jednak nie masz wolnego- parsknąłem, próbując
delikatnie się uśmiechnąć. Jego mina momentalnie zrzedła, ale nie przejmowałem
się tym.
- Dupek z ciebie Styles. - warknął wyłączając telewizję.
- Ta- warknąłem pod nosem. Nie podobało mi się jego
zachowanie. Może i był kumplem ze szkolnej ławki, ale to ja byłem NAD nim,
byłem jego szefem, panem. Gdyby nie ja siedziałby pewnie teraz w więzieniu.
- Czego chcesz? - spojrzał na mnie wściekle.
Był ode mnie starszy, ale i tak gówno mógł. Ja rządziłem.
Był ode mnie starszy, ale i tak gówno mógł. Ja rządziłem.
- Pojedziesz ze mną do klubu- zacząłem- tam znajdziesz jakiś
cel...Nie ważne kogo, może to być ktoś kto kiedyś Ci podpadł...-wzruszyłem
lekko ramionami- i przyprowadzisz go na tyły, jasne? Resztą zajmę się ja-
dokończyłem i skierowałem się w stronę drzwi.
- Jasne szefuńciu. - zaśmiał się ironicznie.
Po chwili siedziałem w swoim samochodzie, jadąc za Louisem.
Widziałem jak bawi go to, że odchodzę od zmysłów jadąc takim tempem. Jednak nie
miałem możliwości wyprzedzenia go, przez ciągle nadjeżdżające samochody z
naprzeciwka. Klnąłem cicho pod nosem. Na szczęście 'nasz' klub nie był daleko.
Wyparowałem z samochodu i przycisnąłem chłopaka do szyby jego wozu.
-Kiedyś Cię za to zabiję- syknąłem, po czym oboje się zaśmialiśmy.
-Kiedyś Cię za to zabiję- syknąłem, po czym oboje się zaśmialiśmy.
- Jak mnie zabijesz to nie będziesz miał komu wydawać
rozkazów. - zaśmiał się gardłowo. Odepchnął mnie mocno i wszedł do klubu
szturchając dodatkowo ramieniem moją osobę. Syknąłem cicho, ale już nic nie
mówiłem. Nienawidzę, gdy ktoś mnie szturcha, czy nawet dotyka moją osobę.
Zasługuję na przestrzeń osobistą, której nikt nie ma prawa naruszać. Wolnym
krokiem udałem się w umówione miejsce. Po dotarciu oparłem się o mur wyczekując
osobę, na której miałem się wyżyć.
Louis'owi trochę zeszło, ale na rozkaz Harry'ego zrobi
wszystko. - pomyślałem uśmiechając się. Moja ofiara szła w moim kierunku,
popychana przez chłopaka. Chyba nadal nie wiedziała co się dzieje, ale
przerażenie miała wymalowane na twarzy. Uśmiechnąłem się sztucznie do mężczyzny
i przeczesałem włosy.
- Bardziej się postarać nie mogłeś?- rzuciłem do mojego podwładnego, widząc chłopaka w moim wieku o drobnej posturze.
- Bardziej się postarać nie mogłeś?- rzuciłem do mojego podwładnego, widząc chłopaka w moim wieku o drobnej posturze.
- Nie marudź, bo pomyślę że masz okres. - nigdy nie bał się
mi docinać.
Niall, Liam, Zayn i Lou nie panikowali przede mną tak jak reszta gangu. Nie potrafiłem zacząć, ale gdy tylko przywołałem do swojej pamięci obraz mojego ojca obściskującego się z tą nową panienką, momentalnie krew w moich żyłach zaczęła płynąć szybciej. Zadawałem kolejno ciosy chłopakowi, który po kilku minutach cały krwawił... Jednak ja nie miałem dość...Nie chciałem przestawać...
Niall, Liam, Zayn i Lou nie panikowali przede mną tak jak reszta gangu. Nie potrafiłem zacząć, ale gdy tylko przywołałem do swojej pamięci obraz mojego ojca obściskującego się z tą nową panienką, momentalnie krew w moich żyłach zaczęła płynąć szybciej. Zadawałem kolejno ciosy chłopakowi, który po kilku minutach cały krwawił... Jednak ja nie miałem dość...Nie chciałem przestawać...
_________________________________________________________________
Hejka! ;)
Mam nadzieję, że spodoba Wam się ta historia.
Piszcie co o sądzicie o tym rozdziale.
Całuski xx
ŁOOOOOŁ ! *-* DALEJ DALEJ DALEJ <3333
OdpowiedzUsuńKiedy next???????????????? *--------------*
OdpowiedzUsuń