czwartek, 3 kwietnia 2014

Rozdział 8

I see your face, I look in your eyes,
What you feel is no surprise,
Everyone needs something to believe in,
Tell me your dreams, I’ll tell you mine,
In our hearts we’ll look inside,
And see all of the colors of the rainbow,
I know!
______________________________________________________________________
~Harry~
Usiadłem na fotelu u Louisa i wyciągnąłem nogi. Przyjaciel zajął miejsce na kanapie obok Zayna. Podrzucałem swój telefon nic nie mówiąc co było do mnie nie podobne.
-Harry- zaczął Louis- chodzi o tę laskę, tak?
- Tak.
- Może rozwiniesz swoją wypowiedź?- zaśmiał się Zayn gładząc ręką po swojej króciutkiej brodzie.
- A może nie? - prychnąłem.
- Jak się zaczyna to się kończy- Louis wystawił mi język i podszedł do lodówki wyjmując dużą butelkę wódki.
- O! Daj mi to, daj proszę!
- Ty? - zaśmiał się Louis- nie ma mowy. Upijesz się, wywołasz wypadek, albo jeszcze przelecisz tą dziunie- szturchnął łokciem Liam'a i oboje wybuchli śmiechem.
- Już to zrobiłem. - syknąłem. - I była dziewicą i było świetnie! Dawaj to!
-Wróć, wróć- chłopak wyrwał mi butelkę- przeleciałeś ją? Rozdziewiczyłeś i zamiast ją dalej bzykać siedzisz tu i się rozpijasz?- jego ton był nie tylko zaskoczony, ale i można było wyczuć nutkę wkurzenia.
- Przepraszam cię bardzo, a co mam do cholery robić? Nie ma miłego Harry'ego. Jest syn jej pana.
- Czekaj, pogubiłem się. Z początku za nią biegałeś, przeleciałeś ją, wcześniej niż twój ojciec, podobno było świetnie i teraz co? Olejesz ją?- stał i nie pozwalał odebrać sobie butelki- jesteś dupkiem.
- To już wiemy od dawna. Dla jej dobra to robię. Louis zastanów się co mówisz. On zabiję mnie, a na niej się zemści.
- Czy ktoś kazał ci jemu o tym gadać? - mówił jak gdyby było to oczywiste- jak do tej pory udało ci się trzymać spotkania z nią w tajemnicy, więc nie rozumiem w czym problem- w końcu polał mi do szklanki- twój ojciec jest skurwielem, ale chyba nie zabiłby cię za to, że się zakochałeś.
- Nie zakochałem sie, kurwa
- Mam pomysł. - odezwał się Malik. - Spijmy go i wtedy będzie gadał prawdę.
- W dupach wam się poprzewracało. Nic wam nie powiem- wypiłem duszkiem truciznę ze szklanki i szybko popiłem to cocą.
- Tak, tak. - zaśmiali się. Po kilkudziesięciu minutach nie wiedziałem co sie wokół mnie dzieje. Zasnąłem na kanapie odurzony alkoholem. Gdy wróciłem do domu był późny wieczór. Zdązyłem wytrzeźwieć. Dałem chłopcom plany akcji, na którą się udali. Odwiesiłem kurtkę na wieszak i poszedłem na górę. O dziwo było cicho, żadnych jęków, niczego. Wszedłem niby przez pomyłkę do pokoju dziewczyny.
Słyszałem, że jest w łazience i bierze prysznic. Usiadłem na łóżku biorąc do rąk materiał jej koszulki nocnej. Była bardziej skąpa niż ta w której widziałem ją po raz pierwszy. Przypomniałem sobie, gdy ją kupowaliśmy. Rose nie miała odwagi iść do kasy, by za nią zapłacić, więc wysłała mnie. Uśmiechnąłem się na to wspomnienie. Przynajmniej będzie się w niej ładnie prezentować. Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi i dziewczyna wyszła owinięta białym ręcznikiem z pomieszczenia. Zmieszała się na mój widok.
- Hej. - mruknąłem.
-Hej?- odpowiedziała niepewnie.
- Za co?- zapytała podchodząc bliżej- za to, że jesteś takim dupkiem, czy, że rano dałeś taki popis?
- Nie rozumiesz. - popatrzyłem jej w oczy. - Mój ojciec mimo wszystko uderzył nie jedną kobietę. Gdyby zauważył że między nami jest jakaś więzień, zemściłby się.
- Masz rację, nie rozumiem- odparła- skoro nie chcesz by między nami coś było...zrozumiem, ale proszę nie rań mnie w ten sposób. Milczenie i unikanie mnie nie rozwiąże tego problemu- dodała a jej oczy się zaszkliły. Jej wrażliwość była naprawdę nie do pojęcia.
- Chcę. O to w tym wszystkim chodzi. Bardzo chcę.
-Harry- podeszła bliżej mnie i usiadła na moich kolanach- to zrób wszystko by się udało. Twój ojciec mnie nie kocha, więc jak może mu na mnie zależeć?
- Jestes jego, a on co jego broni. Nie wiem ile się tobą pobawi. Rok? Może więcej, może mniej.
- Harry- przejechała dłonią po moim policzku- zrobię wszystko by móc poczuć twój dotyk, by móc być blisko siebie. Bez względu na konsekwencje...Jesteś jedyną osobą, której nie boję się w pełni zaufać, nie schrzań tego.
- Musisz przywyknąć do rozczarowań - mruknąlem. - Ja chrzanie wszystko. Nie jestem taki jak ty . Tobie trzeba okazywać uczucia..no i być miłym. A ja cię łatwo zranie.
- Harry, gdy zobaczyłam Cię pierwszy raz nawet nie wiesz jak bardzo się ciebie bałam. Ale zobacz, siedzę teraz tobie na kolanach... nie jesteś taki zły jak ci się wydaje. Potrafisz być czuły, delikatny, jeśli chcesz- uśmiechnęła się znacząco do mnie, na co cmoknąłem jej długą szyję- nie boję się, że mnie zranisz. Bo wiem, że tego nie zrobisz... nie celowo.
- Tak, kochanie ale to nadal jest trudne. Bo mi na tobie zależy. To dziwne, bo nigdy nie zależało na żadnej kobiecie. Ale ty jesteś inna. Przejmuje się tobą. Teraz jak zobaczę cię przy ojcu to będę wychodził z siebie. Albo jak pomyśle że sypiacie ze sobą co dzień.
- Obiecuję, że nigdy nie będę myślała o twoim ojcu, jak o kimś więcej. A podczas seksu... w myślach będę z tobą i tylko z tobą. Zrozumiem jeśli teraz odpuścisz sobie nas. Wiem, że to dla ciebie trudne. Dla nas. Ale wierzę w nas, jak w nikogo innego.
- Położyłem dłonie na jej biodrach i oparlem głowę o ramię dziewczyny. - Na razie nie wzbudzajmy podejrzeń ok? Niech wszystko ochlonie. Wcale nie rezygnuje.
- Czyli odpuszczasz?- zapytała wstając na przeciwko mnie.
- Nie. Nie chcę, aby się domyśli.
-Mhm- mruknęła. Zabrała koszulę i udała się w stronę łazienki.
- Dla twojego dobra. - dodałem wstając.
- No okej- podniosła głos- wystarczy jak powie mi się coś raz. Potrafię coś zrozumieć. A teraz wybacz, naprawdę muszę się przygotować, czeka mnie ostry seks z twoim ojczulkiem- wiedziała, że tymi słowami mnie zrani. Taki był ich zamiar. Posłała mi sztuczny uśmiech i zamknęła się w pomieszczeniu. Uderzyłem z całej siły pięścią w ścianę.
- Jasne. Zachowuj się tak dalej! - krzyknąłem wkurwiony. - Na pewno dojdziemy do porozumienia. - wyszedłem z pokoju. Zabrałem klucze od motocyklu i wybieglem z domu. Wsiadlem na maszynę odpalając ją.
Nie zważałem na późną porę. Przyśpieszałem jak tylko było to możliwe. Jak doszło do tego, że potrafiła tak bardzo zranić mnie kilkoma słowami? Dlaczego taka była? Zawsze musiała postawić na swoim. Zawsze. Nie mogłem mieć innego zdania, bo się obrażala. Ba, powodowała że miałem wyrzuty sumienia a i tak wariowalem na punkcie Rosemary. To było naprawdę niesamowite jak ta dziewczyna na mnie działała. Potrafiłem się opanować i nie krzyczeć na nią, gdy doprowadzała mnie do stanu agresji. Uczyła mnie delikatności...miłości wobec drugiej osoby. Ale potrafiła też zaleźć mi za skórę. Tak jak zrobiła to kilkanaście minut temu. Moim zdaniem dobrym rozwiązaniem było to, aby wszystkie emocje opadły. Aby ojciec przestał się domyślać. I tak jest na mnie zły, bo kręcę się w okół jego partnerki. Wariactwo. Jechałem coraz szybciej. Deszcz mocno zacinał. Nie zauważylem auta. To był moment...
~Rosemary~
James nie dał w nocy z wygraną. Zabrał mnie do swojego łóżka. Tam był aż agresywny. Nie było delikatności. Żałowałam kłótni z Harrym. On by mi to zrekompensował. Ale nic z tego. Nie było go rano. Popołudniu. Ani wieczorem. Następnego dnia równie. Nie wiedziałam co o tym myśleć. James nie przejmował się tym jakoś specjalnie. Twierdził, że Harry tak ma. Lubi znikać. Jednak moje serce podpowiadało mi coś innego...
Gdy byłam na spacerze zatrzymał mnie Louis z Niallem. Byli bardzo zdenerwowani.
 - O co chodzi?- zapytałam spoglądając na ich zatroskane twarze.
Moja twarz momentalnie zbladła. Nie wiem dlaczego...Czułam, że wydarzy się coś czego tak cholernie się bałam. Uśmiech zszedł z moich ust, a oczy lekko się zaszkliły.
- Jakiego?- zapytałam przgryzając wargę, by tylko nie pozwolić łzą opuścić oczu.
- Wiesz jakiego. - mruknął Zayn. - Harry ... Trafił do szpitala.
Sama nie wiem po co zadałam to pytanie. Chyba liczyłam na to, że to nie będzie motocykl Harry'ego. Nie kryłam już dłużej swoich łez. Spłynęły po moim policzku.
-Proszę, zawieźcie mnie do niego- wyszeptałam przez płyn spływajacy po mojej twarzy, a w szczególności po policzkach. Popatrzyli na siebie bezradnie wzruszając ramionami.
- To chyba nie jest dobry pomysł.
- Mam w dupie czy to dobry pomysł, czy nie. Jasne?!- fuknęłam ze złością- Muszę do niego jechać. Albo wy mnie tam zabierzecie, albo pojadę sama!- nie potrafiłam mówić normalnie. Głos mi drżał, a łzy ciągle na nowo napełniały moje oczy. To była moja wina. To przeze mnie Harry miał wypadek i leży teraz w szpitalu. Podburzyłam go...zraniłam. Podczas gdy on się rozbijał ja uprawiałam seks z jego ojcem... Na dodatek ten skończony dupek nawet nie zainteresował się nieobecnością swojego syna.
Byłam wściekła, smutna,.rozdarta. wszystkie emocje przeze mnie przemawiały. Louis zabrał mnie do auta. Jechał dość szybko łamiąc zakazy ruchu drogowego. Zaparkowł na szpitalnym parkingu i wziął mnie na ręce. Płakałam i drżałam. Prawdopodobnie nie byłam w stanie iść,.bo nogi się pode mną uginaly . Louis objął mnie w talii podtrzymując mocno ciężar mojego ciała swoją ręką. Szłam i szlochałam. Tak bardzo bałam się tego widoku... Bałam się, że może z tego nie wyjść... Chciałam go jak najszybciej zobaczyć, ale równocześnie nie chciałam tam wchodzić. Podeszliśmy pod drzwi na oddział intensywnej terapii. Chłopak podszedł do lekarza zostawiając mnie pod drzwiami. Po chwili podszedł do mnie i oświadczył, że mogę wejść do chłopaka, ale tylko na kilkanaście minut.
Uchyliłam drzwi od sali i cicho weszłam do środka. Poturbowane ciało chłopaka leżało na białym łóżku. Lou powiedział mi, że ma złamane zebro w dwóch miejscach które przebiło płuco. Był przytomny, ale oddychały za niego maszyny. Podobno miał też uraz kręgosłupa. Jego twarz miała kilka widocznych siniaków i zadrapań. Na dodatek jeden z jego policzków był rozcięty. Nie mogłam powstrzymać łez. Usiadłam na białym krześle obok chłopaka i cicho łkałam. Objęłam delikatnie jego dłoń i ucałowałam jej wewnętrzną stronę. Nienawidziłam siebie za to co mu wyrządziłam. To wszystko przeze mnie...
-Harry- wyszeptałam- przepraszam, tak bardzo Cię przepraszam. Nie chciałam, nie chciałam wypowiedzieć tych słów... nienawidzę twojego ojca... nienawidzę sposobu w jaki mnie dotyka. Powiedziałam to wszystko bo czułam się zraniona...Harry, błagam nie zostawiaj mnie. Jezu, co ja ci zrobiłam- coraz głośniej płakałam.

 ______________________________________________________________________
CZYTASZ= KOMENTUJESZ♥
Następny rozdział = 9 komentarzy <3

9 komentarzy:

  1. Jeju żeby Harry z tego wyszedł.czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny boski kocham. Next

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na next. Z NIECIERPLIWOŚCIĄ. więc dodaj szybko plissssssss;-)))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochammmmm to *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rany co bedzie z harrym daj szybko nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny jak zawsze. Jak byś mogła zawiesić takiego boskiego bloga.w piekle byś spłonęła kobieto.hihi taki żarcik NEXT I ŻYCZE WENY

    OdpowiedzUsuń