piątek, 21 marca 2014

Rozdział 6

POWRACAM !! Na początek chciałabym podziękować tym dwóm ''Anonimkom'' za to że ich komentarze zmotywowały mnie aby pisać dalej tego bloga <33

- Mojego ojca nie ma kotku.- usłyszałam.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Płakać czy skakać ze szczęścia?- stałam na schodach ze wszystkimi torbami, jaki dziś otrzymałam w sklepach.
- Raczej jęczeć. - mruknął.
Pokiwałam głową i odwróciłam się do niego plecami. Pokonywałam kolejno schody, aż w końcu znalazłam się przed moimi drzwiami. Z racji, że miałam zajęte ręce podniosłam nogę i nacisnęłam na klamkę. Usłyszałam za sobą głośny, chichot, ale się tym nie przejęłam. Położyłam zakupy przed szafką i opadłam na łóżko.
- Dobra mała zostajesz sama! - trzask drzwi i wyszedł.
Jego ton głosu był całkiem inny niż dziś w przymierzalni, czy na dole w kuchni. Wiem, że nie zdawał sobie sprawy jak bardzo rani mnie takimi humorkami. Nie czułam do niego nic...ale miałam wrażenie, że mogę mu zaufać, że może zostać moim przyjacielem. Kiedy ta myśl przychodziła on pojawia się jak niszcząca kula i wszystko strąca.
Powolnym ruchem rozpakowałam ubrania i odwiesiłam do szafy. Przebrałam się w czarne legginsy i zwykły, niebieski top. Zeszłam na dół i usiadłam na kanapie załączając telewizor. Kiedy natrafiłam na mój ulubiony seria, ,Przyjaciele' zostawiłam kanał i skupiłam się na filmie.
Po chwili mój telefon zawibrował na ławie. Odblokowałam go. Nie znałam nadawcy jednak go odczytałam.
,,Bądź gotowa za piętnaście minut, ubierz się jak na wyścig. Będę po Ciebie pod domem. Chcę Ci coś pokazać. Harry xx''
~Harry~
Czekałem cierpliwie, aż wyjdzie. W palcach trzymałem niedopałek papierosa. Zdeptałem go i wbiłem dłonie w kieszeń spodni. Chodziłem przy motorze czasem patrząc w stronę drzwi wyjściowych. Swoją droga mogłoby się już otworzyć. Po kilku minutach ukazała się w nich dziewczyna. Ubrana była w czarną sukienkę, tego samego koloru rajstopy i skórzaną kurtkę, zapiętą do pół. Jej szyję zdobił szalik, a jej prześliczne włosy spięte były w wysokiego koka. Podeszła do mnie śledząc wzrokiem motocykl.
-Mam na tym jechać w spódnicy?- skierowałam tym razem swój wzrok na mnie.
- A czemu by nie?
- Myślę, że będzie bardzo niekomfortowo- wystawiła mi język.
- Czepiasz się szczegółów. Wsiadaj. - usiadłem przy kierownicy.
- A kask?- jej pytania męczyły mnie coraz bardziej. Czy ta dziewczyna może nie mówić nic przez chociaż pięć minut?
- Wsiadaj. - warknąłem.
Łatwo mnie zirytować, a ona pobiła swój rekord.
Była pierwszą dziewczyną, której pozwoliłem wsiąść na swój motocykl. Ba, była pierwszą dziewczyną, za którą chodziłem w galerii handlowej i której losem w pewnym sensie się przejmowałem. Jednak jej upór i sposób w jaki potrafiła mnie irytować i wkurzać, czasem po prostu mnie przerastały. Odpaliłem swoje cudeńko i ruszyliśmy przez ulice Londynu.
Niech ona się nie odzywa. Da mi się nacieszyć wiatrem, szybkością i dźwiękiem silnika. Gdyby zaczęła coś gadać, nie mówię żebym ją z motoru zrzucił, ale pewnie bym się wkurwił. Na szczęście jednak ustąpiła. Czułem jak przenosi swoje ręce z uchwytu na moje biodra. Otoczyła swoimi drobnymi rękoma moje ciało i wtuliła się w moje plecy. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Niestety chwila nie mogła długo trwać, gdyż zjeżdżaliśmy do miejsca, które chciałem jej pokazać.
- No więc chodź. - wziąłem ją za rękę, gdy zaparkowałem auto. Weszliśmy na Tower Bridge idąc poboczem, kiedy auta nas mijały. Doszliśmy do jednej z 'wieżyczek' i udaliśmy się do góry po schodach. Po kilku minutach dziewczyna ciągnęła moją rękę w dół.
-Stój, no- zaśmiała się- ja mam szpilki, a ty idziesz jak by cię ktoś gonił!
- To je zdejmij. - wzruszyłem ramionami. - Albo - przerzuciłem ją przez ramię i szedłem dalej. Nie była ciężka, a schody już prawie się kończyły. Można powiedzieć, że niesienie jej sprawiało mi przyjemność.
- Czy pan łaskawy może mnie odstawić na ziemię?
- Proszę pani wymagająca. - postawiłem ją przy okienku. Teraz miała świetny widok na rzekę i Londyn.
 -Wow- wyszeptała- to niesamowite.
- Chcesz wyjść jeszcze wyżej?- posłałem jej pytające spojrzenie- musimy tylko przejść trochę prostej drogi, tam jest taras widokowy- uśmiechnąłem się i podałem jej rękę.
Szła teraz szybciej i w niedługim czasie znaleźliśmy się na tarasie. Podziwialiśmy dokładnie wszystko. Palcem wskazywałem jej trasę wyścigu.
- I masz zamiar nas nie zabić?- spojrzała na mnie z 'bananem' na twarzy. Odwzajemniłem jej gest i zaprzeczalnie pokręciłem głową. Objąłem ją w talii od tyłu, tak, że jej plecy przylegały do mojego torsu. Oparłem swoją głowę o jej ramię i wpatrywaliśmy się razem w przestrzeń.
- Zawsze tu przyjeżdżam, gdy mam jakiś problem, doła...- zacząłem- nikt nie wie o tym miejscu. Jesteś pierwszą osobą, którą tutaj przyprowadziłem. Chcę, żebyś wiedziała, że skoro ty chcesz oddać mi część siebie, ja ci pokażę część mnie. I oto jesteś tutaj.
-To miłe z twojej strony- położyła swoją dłoń na mojej ręce- dziękuję.
Pierwszy raz w życiu ktoś mi za coś podziękował...ale tak bez żadnych zobowiązań. Nie zrobiłem właściwie nic wielkiego, nie dałem jej nic...a ona mi po prostu podziękowała. Było to jedne z przyjemniejszych uczuć jakie kiedykolwiek doświadczyłem.
Pokręciłem głową niedowierzająco. Rosemary co chwila mnie zaskakiwała. Uznałem, że mogłaby być dobrą dziewczyną. Pokazała, że nie liczy się kasa, seks a też uczucia. Czułość do drugiej osoby. Nigdy nie pomyślałbym, że mógłbym pomyśleć inaczej o takiej dziewczynie jak ona. O dziwce mojego ojca. Była pierwszą osobą, która ukazała mi czułość. Nie była jak te wszystkie dziewczyny, które pragnęły się ze mną tylko przespać, a po tym zniknąć z mojego życia. Wiedziałem jednak, że zdobycie jej uznania, będzie trudne. Wyczuwałem jak się mnie bała. Kiedy tylko jej dotykałem jej serce zaczynało bić szybciej. Wiem, że kilka razy zachowałem się nie przyzwoicie wobec niej...Żałuję tego. Kolejnym problemem stojącym mi na drodze w zdobywaniu jej jest mój ojciec. Ten, który nienawidzi, gdy ktoś inny dotyka TAK jego kobietę. Tę którą sobie wybrał...
Byłem między młotem a kowadłem. Tak źle a tak nie dobrze. Westchnąłem cicho odgarniając jej włosy z ramienia. Co mogłem zrobić? Stanąć z nim na ringu w walce o kobietę. Nie te czasy. Choćbym nie wiem co robił on zawsze i tak wygrywał. Staliśmy jeszcze tak przez chwilę, jednak czas nas naglił.
Zwróciłem się do dziewczyny i razem zeszliśmy. Tym razem jednak zdjęła swoje obuwie i zeskakiwała szybciutko ze schodów.
Wsiedliśmy na motocykl i ruszyliśmy w stronę willi, gdzie musiałem przemienić pojazdy.
Tuż przed podjazdem, dziewczyna oderwała się od moich pleców i złapała za uchwyt. Wiedziałem, że nadal sie obawiała reakcji mojego ojca. Pomogłem jej zsiąść z pojazdu łapiąc ją w talii i unosząc. Poszliśmy do garażu, gdzie James również się szykował. Jak widać, nie był zadowolony naszym widokiem, razem.
- Odstawiam całą i bezpieczną. - mruknąłem i zaraz wsiadłem do lamborghini. Odpaliłem silnik i wyjechałem z garażu. Mała dotrze tam z moim ojcem, a potem wsiądzie do mnie. Taką mam nadzieję. Jeśli jej nie będzie przy mnie, boję się, że tego nie wygram. Potrzebuję jej do tego zwycięstwa. Po kilkunastu minutach byłem na miejscu startu. Nie wychodziłem nawet z samochodu, gdyż nie miałem na to ochoty. Setki dziewczyn przewijających się w spódniczkach, które odkrywały ich walory nie mogły się równać z pięknością Rose.  Skarciłem szybko siebie w myślach. 'Styles nie myśl o niej, to nic nie znacząca dziwka'- pouczałem siebie w głowie.
Ale wcale tak o niej nie myślałem. To było najgorsze! Drzwi od auta się otworzyły i dziewczyna zajęła miejsce obok mnie z uśmiechem. Zacisnąłem palce na kierownicy i na start ruszyłem z piskiem opon. W zakrętach używałem efektownych driftów i nie pozwalałem ojcu się wyprzedzić. Nie ma mowy. Ja wygram. Miałem ogromną przewagę nad moim ojcem oraz innymi zawodnikami. Dziewczyna dodawała mi otuchy, co jakiś czas przejeżdżając ręką po moim udzie. Czułem jak uśmiecha się i co jakiś czas spogląda na moją skupioną twarz. Zagryzłem wargę znów wchodząc w zakręt. Na asflacie zostawiłem ślady moich opon i ruszyłem dalej. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie to, że policja nas namierzyła. Kilka samochodów policyjnych nas goniło, zresztą tak jak pozostałych kierowców.
-Kurwa- przekląłem pod nosem i zredukowałem biegi.
- Zawsze wpierdolą się kiedy nie trzeba - dodałem wściekły. Zjechałem w boczną drogę i jechałem przez las.
Syreny policyjne wyły jeszcze za nami dłuższą chwilę, a ja starałem jak najszybciej się ich pozbyć. Dziewczyna odwracała się co jakiś czas, a strach wymalowany na jej twarzy coraz bardziej mnie rozbawiał.
-Załóż bluzę z kapturem i nie odwracaj się- rozkazałem przyśpieszając. O dziwo dziewczyna bez zbędnych pytań wykonała moje polecenie. Siedziała z podkulonymi nogami. Po kilkunastu minutach pościgu udało mi się ich zgubić.
- Nie warto wracać na noc do domu- zacząłem- namierzą nas. Musimy trzymać się z dala od centrum Londynu. Jechałem, więc dalej. Zatrzymałem się dopiero na działce pod miastem. Tam miałem dom...Rodzinny dom. Rzadko tam jeździłem. Za dużo wspomnień. Za dużo wszystkiego. Spoglądnąłem na nadal przerażoną twarz dziewczyny. Wysiadłem z samochodu i podałem jej rękę, aby pomóc jej także opuścić pojazd.
-Pięknie tutaj- zaczęła.
 
                                         Czytasz = komentujesz ♥

5 komentarzy:

  1. BOOOOOSKIEEEEE !!! CZEKAM NA NEXT !! <33333 xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega Mega boski czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciesze się że WRÓCIŁAŚ.Rozdział jak zawsze świetny.
    next

    OdpowiedzUsuń
  4. Robisz furrore. CUDEŃKO CZEKAM NA NEXT;-***

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejciu kocham tego bloga;-****

    OdpowiedzUsuń