czwartek, 27 marca 2014

Rozdział 7

I remember years ago
Someone told me I should take
Caution when it comes to love
I did
___________________________________________________________
Uwaga! Rozdział zawiera treści erotyczne przeznaczone dla osób dorosłych. Czytasz na własną odpowiedzialność ! :)) 
- Ta... - mruknąłem. - Chodź. - weszliśmy na ganek.
Otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka.
- Ymm... -spojrzała na mnie stojąc w drzwiach- mam rozumieć, że to twoje kolejne tajemnicze miejsce?- uśmiechnęła się i rozebrała kurtkę, a na nią z powrotem założyła i tak na nią za dużą bluzę.
- Nie przyjeżdżam tu. - odparłem zapalając światło.
-Dlaczego?- zapytała- tutaj jest pięknie- ukłucie, które poczułem gdy przejechała ręką po ulubionym fotelu mojej mamy. Starałem się jej tego nie pokazać. Podszedłem do niej i złapałem jej nadgarstki.
- No nie chcę. Nie lubię. - odparłem patrząc jej prosto w oczy.
- Mhm- odparła, odwracając wzrok- to ty?- podeszła do fotografii, która znajdowała się na kominku. Stałem tam ja, mój ojciec...i ona. Moja matka.
- Zostaw to. - warknąłem, gdy wzięła zdjęcie do rąk. Oddychałem ciężko spoglądając na fotografię.
-To twoja matka, prawda?- nie odpuszczała.
-Kurwa, dziewczyno!- krzyknąłem, czego szybko pożałowałem...- Błagam skończ zadawać tyle pytań- dodałem już spokojnym głosem.
Odsunąłem się od niej i wyszedłem na taras. Usiadłem na schodach chowając twarz w dłoniach. Bawiła się tu ze mną. Siedziała na huśtawce i robiła wianek. Moje oczy się zaszkliły. Tak bardzo mi jej brakowało. Jej kojącego głosu, sposobu w jaki mierzwiła moje loczki... tego szczerego uśmiechu. Zastanawiałem się dlaczego przywiozłem tutaj tę dziewczynę. Partnerkę mojego ojca, tę z którą on się chciał tylko zabawić... A ja przywożę ją do domu w którym kiedyś mieszkaliśmy razem, tworząc szczęśliwą rodzinę. Po moim policzku spłynęła łza. Wszystkiemu winne były wspomnienia. Moja piękna matka, której nigdy więcej nie zobaczę. Poczułem jej ciepło. Ciepło emanujące od Rose. Usiadła tuż obok mnie.
- Ja też nie mam matki- zaczęła niepewnie -zginęła podczas wyścigów z moim ojcem. On nie odniósł poważnych obrażeń, bo to ona zamortyzowała go swoim ciałem- mówiła wpatrując się w przestrzeń- miałam wtedy dziewięć lat. Od tego czasu ojciec nie wsiada za kółko. Zabija, bije wszystkich, by tylko móc wyładować się na kimś.
- Ale ciebie nie uderzył. - odparłem.
Pokiwała głową. Mój nie raz prawie mnie zabił. Gdy go czymś zdenerwowałem wpadał w szał. Teraz zaczął nad sobą panować. Choć trudno było mi uwierzyć w to, że ludzie się zmieniają. Pomimo tego, że starał się panować nad sobą zdarzały mu się napady agresji. W ostatnim czasie coraz częstsze.
- Przepraszam jeśli przeze mnie twoje relacje z ojcem się niszczą... że sprawiam Ci tak wiele przykrości, że jestem dziwką twojego ojca- łzy spłynęły po jej policzkach- że zadaję tyle niepotrzebnych pytań, że Cię dręczę. Naprawdę przepraszam- szlochała. Nie pozwoliła jednak na to bym otarł jej łzy.
- Przestań. Nie płacz i nie przepraszaj.
- Bo co?- zapytała- jedyne co mi zostało to możliwość płakania. Jestem żałosna, wiem. Ale ty masz przynajmniej ojca. Mój mnie oddał...
- Ty masz mnie. - objąłem ją. Ja i takie wyznania? Ale taka była prawda.
- Chodź. - wstałem podnosząc ją. - Będziemy się kochać. Do rana.
Nie odpowiedziała nic. Lekko się zaczerwieniła. Weszliśmy do sypialni, która niegdyś należała do moich rodziców. Nie wiem dlaczego wybrałem właśnie ten pokoju. Wiedziałem jednak, że dobrze robię. Moja pewność siebie zniknęła wraz z zamknięciem drzwi. Nie miałem pojęcia jak obchodzić się z dziewczyną która robiła to pierwszy raz. Moje poprzednie partnerki były doświadczone, czasem nawet za bardzo. Wiedziałem jedno, muszę być bardzo delikatny. Nie wiem jeszcze jakim uczuciem darzę tę dziewczynę, ale wiem, że jest dla mnie kimś ważnym. Kimś kogo jeszcze nigdy w życiu nie miałem...
Leżała pode mną wpatrując się w moje zielone tęczówki.
-Ufam Ci- wyszeptała. Na te słowa ciepło oblało moje ciało. Uśmiechnąłem się i ucałowałem jej czoło.
-Postaram się być delikatny- rozwiązałem jej włosy i przeczesałem kilkakrotnie dłonią- tak wyglądasz śliczniej. Tak niewinnie.
Zdjąłem z siebie koszulkę, a gdy zacząłem rozpinać pasek od spodni zauważyłem na jej twarzy rumieniec. Postanowiłem jak na razie zachować na sobie bokserki. Podniosłem jej plecy i ściągnąłem z niej pierw górną część sukienki, a później przecisnąłem ją przez resztę ciała. Leżała taka niewinna, wpatrując się tylko w moje oczy. Żadna dziewczyna widząc mnie bez ubrań nie wpatrywała się w moje źrenice. Ich wzrok zazwyczaj wędrował na uwypuklenie w majtkach lub tors pokryty tatuażami. Przygryzłem lekko wargę i wsunąłem dłoń pod jej stanik. Powolnym ruchem rozpiąłem go. Kiedy ujrzałem jej piersi poczułem szybsze bicie serca. Dziewczyna nadal nic nie mówiła bacznie obserwując każdy jej ruch. Wiedziałem jakie to dla niej ważne. Nie chciałem tego zrobić OD tak. Chciałem by zapamiętała swój pierwszy raz jako wyjątkowy... idealny. Przejechałem kciukiem po jej policzku skupiając oczy na jej wystraszonej twarzy. Musnąłem delikatnie jej usta, a po chwili schodziłem nimi niżej i niżej. Zassałem lekko jej sutki na co ta głośno jęknęła. Zaśmiałem się gardłowo i kontynuowałem ich pieszczenie. Kiedy widziałem podniecenie na twarzy dziewczyny zjechałem z pocałunkami trochę niżej. Muskałem jej gładką skórę na brzuchu, a palcami wędrowałem wokół gumki od majtek. Osunąłem je powoli na co twarz dziewczyny zaczerwieniła się jeszcze bardziej. Miałem drogę wolną, a ona mi na to pozwalała. Wiedziałem, że robi to tylko dlatego, że nie chce stracić swojej cnoty z moim ojcem. Gdyby miała wybór pewnie nigdy nie zrobiłaby tego z takim palantem jak ja. Muskałem delikatnie jej czułe miejsce, a po chwili zszedłem do jej łechtaczki. Odchyliłem głowę by móc zobaczyć jej przestraszoną i jednocześnie podnieconą twarz. Jej oczy były mocno zaciśnięte.
-Otwórz je kochanie- wyszeptałem- otwórz swoje piękne oczy- dziewczyna z trudem wykonała moje polecenie. Ale gdy tylko złapała ze mną kontakt wzrokowy jej usta wygięły się w uśmiech.
Zacząłem wodzić językiem po jej kobiecości, a gdy była już wystarczająco rozgrzana włożyłem w nią swój palec. Na początku jeden. Poruszałem nim delikatnie, nie chciałem juz kazać jej otwierać oczu. Starałem się włożyć tym razem dwa, co przyszło mi z większym trudem.
-Kochanie odpręż się, jesteś taka ciasna- wyszeptałem z przyśpieszonym oddechem.
-Harry- dziewczyna syknęła.
Odnalazła swoją ręką mojego członka i delikatnie pocierała. Kiedy byłem wystarczająco podniecony postanowiłem nie zwlekać.
Wstałem i wyjąłem prezerwatywę z kieszeni. Nałożyłem ją na swojego stwardniałego przyjaciela.
-Rose- wyszeptałem- przepraszam za ból, który Ci sprawię. Postaram sie być delikatny.
Włożyłem na początek jego połowę, a po chwili całość. Usłyszałem krzyk dziewczyny i łzy, które wydobywały się z jej oczu.
-Przepraszam- szeptałem. Starałem się odwrócić uwagę od jej bolącego miejsca. Nachyliłem się nad jej twarzą i ująłem ją w wolną rękę. Musnąłem delikatnie jej czoło, czubek nosa a następnie próbowałem pochłonąc ją namiętnym pocałunkiem. Starałem się delikatnie w niej poruszać. Ból w jej oczach był nie do zniesienia. Jednak oboje wiedzieliśmy, że musi przez to przejść.
Jej biodra delikatnie sie uniosły na co pisnęła głośno. Ruszałem się powoli, mój członek czuł się doskonale w jej ciele.
-Kurwa- syknąłem-Rosee...- krzyczałem jej imię. Jeszcze żadna dziewczyna nie sprawiła, że tak szybko dochodziłem. W końcu to się stało. Oboje doszliśmy w tym samym czasie.
Wyszedłem powoli z dziewczyny i otarłem ponownie jej łzy. Prezerwatywę rzuciłem na szafkę nocną i położyłem się obok dziewczyny.
- Rose, tak bardzo przepraszam za ten ból- ucałowałem ponowanie jej usta czując słone łzy na jej ustach.
Objąłem ją mocniej i przytuliłem do siebie. Dłonią gładziłem jej plecy. Po chwili dziewczyna próbowała wstać, jednak jak sie domyślilem nie potrafiła. Syknęła głośno i opadła z powrotem na pościel.
-Ja...- szeptała- chciałam się tylko wykąpać.
- Jutro. Teraz śpij. - pocałowałem ją.
Czułem jak głęboko odetchnęła. Objąłem ją delikatnie w talii, tak by nie sprawić jej większego bólu, a głowę wtuliłem w przerwę między ramionami a szyją. Nawet nie wiem kiedy to się stało. Kiedy zbliżyłem się tak do tej dziewczyny. Czułem się źle z tym, że jutro będę musiał to zakończyć. Wiem, że źle robię. Zranię nie tylko ją, ale i siebie. Ale ją w szczególności. Jednak nie mogłem dać do zrozumienia mojemu ojcu, że coś mnie z nią łączy. Musiałem się od niej oddalić. Z każdą chwilą spędzoną z nią popadałem w uzależnienie od jej osoby...wiedziałem, że nie skończy się to dla mnie dobrze. Nigdy nie będzie moja. Nie mogę zaczynać czegoś czego nie skończę. Do tego ten sen... Gdyby przeze mnie ją uderzył nie darowałbym tego sobie i jemu. A wiedziałem, że tak może się stać. Mój ojciec niby mówi, że nigdy nie skrzywdziłby kobiety... Jednak już to zrobił i to nie raz. Ucałowałem ostatni raz jej delikatne usta. Muszę zapamiętać ich smak, bo mogę ich już nie dotknąć. Zamknąłem oczy i pozwoliłem, aby sen mnie zmorzył.
~Rano~
Obudziły mnie promienie słońca, które wpadały do pomieszczenia. Dziewczyna spała ułożona na moim torsie. Włosy opadały na jej twarz, zakrywając większą jej część. Nie chciałem jej budzić, więc leżałem wyczekując jej przebudzenia. Patrzyłem jak spokojnie oddycha. Położyłem powoli dłoń na jej włosach i westchnąłem. Tak powinno być. Dwoje kochanków budzących się rankiem. Co dziennie. Chciałbym by tak było. Bym mógł w nosy uprawiać z nią miłość. Nie seks, miłość. Bym mógł robić jej śniadania... Bym był jej jedynym, tego którego by pokochała. Rozmyślałem tak przez dłuższą chwilę, aż w końcu dziewczyna obudziła się, a ja musiałem zacząć bym tym, którego w sobie nienawidziłem.
- Wracamy do domu. - rzuciłem podnosząc się. Ubrałem swoje rzeczy i wyszedłem z pokoju bez słowa.
~Rosemary~
Jak on potrafił zmieniać się z delikatnego, idealnego faceta w takiego...gnojka? Wstałam powoli, moja dolna część ciała była nadal obolała. Nałożyłam na siebie wczorajszą sukienkę i bluzę chłopaka. Wyszłam z pokoju i starałam się iść tą samą drogą, którą wczoraj tutaj dotarliśmy. Na szczęście udało mi się i dotarłam do holu, gdzie czekał na mnie gotowy do wyjścia Harry.
Nie odezwał się do mnie słowem. Otworzył mi drzwi i wypuścił na dwór. Wsiedliśmy do samochodu i jechaliśmy drogą do Londynu. Podróż minęła szybko. W ogóle nic nie mówił. Był inny. Znów. Nienawidziłam takiego Harry'ego. Twardego, oschłego, bez uczuć. Chciałam mieć przy sobie znów tego samego chłopaka. Tego, który wczoraj uprawiał ze mną miłość, który szeptał mi miłe słówka do ucha. Dlaczego on musiał tak się zmieniać? Zaparkował pod domem i wysiadł bez słowa. Poszłam za nim, ale zniknął na górze. James podniósł się z kanapy i podszedł do mnie. Objął mnie i pocałował. Niechętnie odwzajemniłam pocałunek. Usiedliśmy na kanapie i oglądaliśmy telewizję. Głód, który dawał o sobie znać rozśmieszył mężczyznę i oczywiście musiał go skomentować.
- Jak już ten dupek się tobą zajmował to mógł ci jakieś śniadanie zrobić- parsknął i udał się w stronę kuchni, po chwili wracając do mnie z tostami. Podziękowałam mu i zaczęłam pochłaniać posiłek.
_____________________________________________________________________________

No i wracamy do starych zasad :)
8 rozdział = 8 komentarzy <33

10 komentarzy:

  1. Nic dodać nic ująć kocham. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisałam już jak bardzo sie cieszę że wróciłaś? Rozdział jak zawsze cudacznie boski kocham kocham kocham ;-))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow cudny czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham cie haha i tego bloga czekam na next
    Dosia

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawaj dalej ! Kocham tego bloga i ciebie za to że to piszesz ! <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudny życze weny;-))

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak bardzo boisz sie krytyki, ze usunelas moj komentarz? Czy dlatego zeby nie wyszlo, ze kopiujesz czyjegos bloga?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co ty taka odważna ? -.- może zaczniesz mnie hejtować ze swojego konta a nie z anonima ? To co ty do mnie mówisz to mi wisi, a i dziękuję że wchodzisz na mojego bloga i nabijasz mi wyświetlenia -.-

      Usuń